Smaki Toskani

Niniejszym postem rozpoczynam cykl artykułów, które łączyć będą moją pasję podróżniczą z ogromną miłością do włoskiej kuchni. Zaczniemy od regionu najbogatszego, znajdującego się na północy kraju - od Toskanii. Jak myślicie, czym mogą różnić się dania z bogatej północy od dań ze stosunkowo biednego (jak na europejskie warunki) południa? Przede wszystkim objętością. Południowe dania zawierają w sobie nieco więcej "zapychaczy" węglowodanowych - np. ciasto na pizzy jest zdecydowanie grubsze. Zapnijcie pasy, bo paski będzie już ciężko. Ruszamy w kulinarną podróż po Toskanii. Tu bardziej niż gdziekolwiek indziej na świecie rządzi przede wszystkim smak...

widok na Toskanię


Jeśli wydaje Wam się, że tylko w Polsce możemy znaleźć nieuczciwych, bądź po prostu niedouczonych restauratorów, to jesteście w błędzie. Kiedy wreszcie pojawicie się na ulicach Florencji i skorzystacie z restauracji do których większość gości zaciągnięta jest przez "naganiaczy" będziecie wiedzieć, co mam na myśli. Przeciętne produkty i w dodatku ceny z kosmosu? Macie to jak w banku. Kiedy zejdziecie już z głównych arterii prowadzących do najważniejszych zabytków miasta wreszcie znajdziecie się w... prawdziwej Toskanii. Spróbujcie zajrzeć do miejsca, które na pierwszy rzut oka nie prezentuje się zbyt okazale. Trzy stoliki w środku, czerwono-biały obrus w kratkę i brak obsługi kelnerskiej powinny Wam zasugerować, że właśnie trafiliście do jednego z najbardziej popularnych rodzajów restauracji - Osterii. Zjecie tutaj prosto i tanio, ale przede wszystkim smacznie. To w tych miejscach poczujecie prawdziwą esencję kuchni włoskiej.

W ostatnim poście pisałem sporo o pizzy i paście. Te dania są oczywiście pyszne, jednak Florencję, a przede wszystkim niedaleko położoną Sienę (słynącą z cudownej katedry, którą osobiście uważam za jedną z najpiękniejszych na Świecie) cechują inne, prawdziwe rarytasy... Chodzi tu oczywiście o długo dojrzewające szynki i sery. Warto zatrzymać się w jednej z wielu sklepo-restauracji i spróbować kilku dowolnych rodzajów. Celowo nie polecam tu niczego konkretnego. Każdy niech znajdzie coś dla siebie, opcji jest mnóstwo! Nie ma chyba wiele więcej transcendentnych chwil w życiu, niż spożycie takich specjałów na zacienionej, wąskiej uliczce razem z oliwkami i butelką dobrego wina.

Dzisiaj przedstawiłem Wam tak na prawdę niewielką cząstkę tego, o czym przeczytać będziecie mogli już niebawem. Życzę i Wam takich przygód, a także odkrywania własnych i niepowtarzalnych smaków! Teraz spokojnie możecie już odpiąć pasy. Do przeczytania w kolejnym odcinku!!